Wsuwki do włosów chodziły za mną od dłuższego czasu. Te, które miałam do tej pory (jeszcze ze studniówki! Aż dziw, że jeszcze je mam), sprawdzały się świetnie jeśli chodzi o trzymanie fryzury. Każdy kok trzymał się idealnie cały dzień. Niestety używanie zwykłych wsuwek związane było z jednym minusem - ostre końce powodowały, że przy wpinaniu ich niszczyłam sobie włosy.
Przeszukując allegro w poszukiwaniu czegoś nowego wpadłam na pomysł kupienia sobie Spin pins - czyli zakręconych wsuwek. Już parę razy o nich słyszałam, a że lubię sprawdzać co i jak, zaraz się na nie zdecydowałam.
Wsuwki w opakowaniu są dwie, bo właśnie tyle powinno w teorii wystarczyć nam do wykonania koka. I faktycznie przy użyciu dwóch wsuwek jestem w stanie wyczarować coś na głowie. Warto jednak zwrócić uwagę, że nie jest to koczek, który wytrzyma nam cały dzień - jest to raczej coś w rodzaju messy bun, luźnego koczka.
Wsuwki wkręca się w kok szybko więc ułożenie fryzury trwa dosłownie dwie minuty. Co ważne, przy zakupie należy zwrócić uwagę na końcówki - moje jak widać na zdjęciu są zakończone kuleczkami, nie ma tam prostego ścięcia dzięki czemu włosy nie ulegają zniszczeniu.
Ja jestem zwolenniczką raczej mocnego ścisku i wręcz ulizanych koczków więc średnio widzę się z takimi koczkami na co dzień. Mam włosy grube i ciężkie więc albo powinnam mieć więcej wsuwek, albo powinnam być gotowa na poprawianie włosów co jakiś czas. Luźny kok może być spoko - chociaż nie zaryzykowałabym pójść w takim na imprezę z tańcami. Za to jest plus - po zdjęciu wsuwek nie mogę bez problemu chodzić w rozpuszczonych włosach - bez śladów po gumce jak w przypadku zwykłego koka.
Polecam przede wszystkim zwolenniczkom długich, kręconych lub falowanych włosów, myślę że spin pins sprawdzą się idealnie na ich włosach.
Jeśli decydujecie się na wsuwki, warto kupić je przez allegro - są tam o wiele tańsze (razem z kosztem przesyłki) niż w sklepach.