sobota, 29 września 2012

Green Pharmacy - Balsam z pokrzywy

Ostatnio Wam opowiadałam o swoich testach kosmetyków do włosów otrzymanych dzięki portalowi Uroda i Zdrowie. Teraz czas, żeby spowiadać się z Balsamu do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych. 
Swojego czasu dużo eksperymentowałam z włosami. Częste farbowanie spowodowało, że włosy są jakie są. Ok, nie jest najgorzej, jednak to nie jest ta sama kondycha co kiedyś. Wiecie, że teraz wracam do swojego koloru więc muszę maksymalnie dbać o to co mi odrasta. Chce mieć znowu zdrowiuśkie włosiska. 

Jak spisał się Balsam?
Jak dla mnie balsam daje radę. Włosy po nim są miękkie (faktycznie milsze w dotyku niż jeszcze 2-3 miesiące temu) i dobrze się rozczesują. Lubię go używać, kiedy decyduję się na długą kąpiel i przesiadywanie w wannie. Nakładam go wtedy sporą warstwą i czekam, aż zacznie działać. 
Zdecydowanym plusem jest dla mnie to, że jest to balsam z pokrzywą. Lubię kosmetyki z pokrzywą, skrzypem polnym i czarną rzepą. Bywa, że takie kosmetyki mają charakterystyczny zapach, jednak w tym przypadku nic takiego nie zauważyłam (albo już się przyzwyczaiłam). 

Nie będę Wam mówić, że ten Balsam działa cuda, że wyrośnie Wam po nim burza loków, że efekt będzie lepszy niż u fryzjera. Ale prawda jest taka, że o żadnym kosmetyku Wam tak nie powiem. 

Balsam jest lekki, szybko się zmywa i nie obciąża mi włosów. I to mi pasuje. 

Czy są jakieś minusy?
Myślę, że producent mógłby pomyśleć o grubszym plastiku przy produkcji butelki. Opakowanie jest dla mnie trochę za słabe. Nawet szampon z GP ma lepsze opakowanie. To jest dla mnie zbyt yyy giętkie? 
I jeszcze jedna rzecz: nie wiem gdzie umieścić balsam na liście kosmetyków - nie jest to odżywka, a nie jest to też maska - więc kiedy go stosować? Kiedy mam mało czasu inwestuję w odżywkę. Kiedy mam dużo czasu w maskę. Więc kiedy używać balsamu? Trzeba wziąć pod uwagę, że producent zaleca trzymanie go na włosach  5-10 minut - to wymusza konieczność poświęcenia chwili.

Testowałyście? Jakie są Wasze odczucia?

niedziela, 23 września 2012

Inspiracje - Czas honoru: Fryzura Leny

Już po mnie. Totalnie mnie wciągnęło. Nie ma mnie dla świata. Wszystko przez Czas honoru, który zaczęłam namiętnie oglądać. W ciągu 3 tygodni obejrzałam wszystkie serie i z niecierpliwością czekam na nowe odcinki. Sama nie wierzyłam, że serial polskiej produkcji będzie potrafił mnie tak wciągnąć. Ale przecież nie przyszłam do Was z recenzją (chociaż serial gorąco polecam!), a z fryzurą.

Serial jest dopracowany w każdym detalu, nie mogło więc zabraknąć odpowiednich dla lat czterdziestych strojów i upięć włosów. Ja zakochałam się w fryzurze Leny Sajkowskiej, granej przez Agnieszkę Więdłochę.
Źródło
Źródło
Co z tego wyszło? W sumie nie do końca wiem z której strony ugryźć fryzurę Leny. Wykombinowałam to na własny sposób. Zostało mi tylko popracowanie nad nisko upiętym kokiem. Na chwilę obecną włosy, które mi zostają zbieram gumką w niskiego kucyka.




Czy czasami oglądając filmy/seriale macie ochotę powtórzyć to, co zobaczycie u bohaterek? Macie coś wartego polecenia?

wtorek, 18 września 2012

Green Pharmacy - czas na szampon!

Wiem, że zwlekałam z recenzjami produktów, które dostałam do testowania po zarejestrowaniu się na portalu Uroda i Zdrowie Chciałam je po prostu porządnie sprawdzić. Niestety tak jak jeszcze jest za wcześnie na recenzję olejku łopianowego z papryczką, tak myślę że spokojnie mogę Wam opowiedzieć o szamponie.

Na początku pomyślałam sobie -  boże i co ja mam napisać? Szampon to szampon, przecież nie jest to żaden specjalistyczny produkt z apteki, więc o czym się będę produkować. O dziwo jest o czym. Więc startujemy!

Tu macie listę produktów, które dostałam: klik. W pudełku z kosmetykami do włosów znalazłam między innymi szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się z nagietkiem lekarskim.

Co mogę powiedzieć o szamponie? Jak dla mnie spisuje się dobrze. Używam go naprzemiennie z płynem do mycia Babydream. I chyba muszę przyznać, że trochę mnie ratuje. Dlaczego? Okazało się, że żel Babydream bardzo wysusza mi skórę. Jeszcze nie jestem tego pewna w 100%, dlatego nie przerywam stosowania, jednak podejrzewam, że to on stoi za wysuszeniem skóry twarzy. Niestety zauważyłam też szybsze przetłuszczanie się włosów i myślę, że to właśnie żel, który miał być do wszystkiego jest do....

No dobra teraz pytanie: dlaczego szampon mnie ratuje? Bo w miarę ogarnia burdel, który wyrządziłam sobie na głowie. Kiedy go używam, włosy wyglądają porządnie przez 2-3 dni. Po Babydream mam jedynie jeden dzień spokoju. Duża różnica.

Szampon mocno się pieni i nie pachnie jakoś szczególnie co dla mnie jest jego zaletą. Jednak to co najbardziej mi jednak pasuje to gęsta konsystencja. Denerwują mnie szampony, które przelewają się przez palce i trzeba je łowić z wanny. Tutaj mamy wydajnego gęścioszka, który wypluwa się ładnie z butelki :) Aaaa i jeszcze jedna ważna rzecz! Nareszcie mam coś, co ładnie zmywa mi oleje z głowy. Nie ma nic gorszego niż mieć prawie wysuszone włosy, po czym zauważyć, że nie zmyłam do końca oleju. To akurat doprowadza mnie do szału i to w takim stopniu, że mało brakuje mi, aby zamienić się w Hulka :)

No dobra były plusy. Czy są minusy?
Szerze mówiąc w tym przypadku nie mam na co narzekać. Szampon to nie krem do buzi, nie wymagam od niego odmładzania. Wymagam by zmywał i nie obciążał mi włosów. Tak jest. Szkoda tylko, że butelka jest w wersji 350 ml. Przydałaby się większa - rodzinna wersja. Mając w domu czterech czyściochów lubimy kupować wszystko w wersji XXL.

Czy zainwestuję ponownie? Możliwe. Chociaż jak na razie bardziej kręci mnie eliksir do włosów z GP (no właśnie, ktoś testował już?).

 Skład: Aqua (Purified water), Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Cocamide DEA, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Polyquaternium-10, Chamomilla Recutita Extract, Parfum, Citric Acid, Methylisothiazolinone, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, CI 19140.

niedziela, 16 września 2012

Ciach Ciach


Jestem typem osoby, która podejmuje decyzje pod wpływem impulsu. Nie, żeby to były rzeczy nieprzemyślane. Po prostu potrzebuję tego czegoś, aby w końcu zacząć działać. Tak właśnie było wczoraj. Jadąc z mamą samochodem zauważyłam zakład fryzjerski. Myślę - kompletna rudera, przedpotopowe fryzjerki... to może się udać :)

Ja wiem, to brzmi dziwnie, ale prawda jest taka, że chciałam jedynie podciąć końcówki. Praktycznie niewidoczna rzecz. Nie wymagająca większej filozofii. Dlatego pomyślałam - po co mi drogi salon, gdzie zapłacę miliony monet,a fryzjer stylista zrealizuje swoją szaloną wizję...

Ten stary szyld, stary salon i jeszcze starsze fryzjerki zupełnie mnie rozbroiły. Nie dość, że były przesympatyczne, wzięły od nas grosze, pozwoliły wejść mi i mamie mimo, że byłyśmy z psem (mówiłam, że wizyta u fryzjera była impulsem, a wtedy właśnie wracałyśmy od weterynarza) to jeszcze dokładnie nas wysłuchały i zrealizowały nasze prośby.

Moje wymagania? Poprosiłam o ścięcie tego co się rozdwaja i delikatne wycieniowanie. Praktycznie zero zmiany. I na całe szczęście mam to co widać.

Wcześniej włosy sięgały mi odrobinę za stanik, teraz kończą się na jego wysokości. Wiem, że powinnam ściąć więcej (ponieważ dążę do tego, żeby mieć już tylko zdrowe, niepofarbowane wcześniej włosy), ale jest ok. Przynajmniej na teraz.

No i najważniejsza rzecz. Końcówki. Nareszcie czuję, że mam gładkie końce, a nie wysuszone siano szorstkie w dotyku.



wtorek, 11 września 2012

Wspomnienie weekendu

Zdarzają mi się leniwe soboty i niedziele. Lubię wtedy długo pić poranną kawę i wcale nie mam ochoty na zwykłe śniadanie. Wtedy ratuje mnie bananowy koktajl. Jest on łatwy i bardzo pożywny. Nie potrzebuję nic więcej.
Jak zrobić takie pyszności?
Wystarczy nam blender do którego wrzucamy:
- pokrojonego banana
- serek waniliowy
-odrobinkę mleka (dzięki temu koktajl jest bardziej rozwodniony i można go pić przez rurkę)
- miód i cynamon wedle uznania
koniec.
Proste? Proste.



niedziela, 9 września 2012

Na sportowo

Dziś czas na coś z zupełnie innej beczki, czyli zakup sportowy. Sport pełni bardzo ważną funkcję w moim życiu. Nie chodzi mi tylko o dbanie o formę (czy to nie oczywiste?), ale też znajomości które dzięki niemu mam, czy po prostu przyjemną atmosferę towarzyszącą zajęciom fizycznym. 

Nie wiem czemu, ale mimo tego, że regularnie trenuję, dopiero teraz zdecydowałam się za zakup lepszych butów. Zazwyczaj starczyły mi szmaciaki. Wyjątkowo postanowiłam zainwestować w co innego.  I cieszy mnie to, bo już teraz wiem, że była do dobra decyzja. Buty dobrze leżą, są wygodne i praktycznie ich nie czuję. 

Wybór padł na Pumiaki dorwane w promocji za 89 złotych. Co mnie cieszy to nie tylko cena, ale też fakt, że Puma zmienia politykę i moje buty zostały zapakowane nie w standardowe pudło, ale w eko-torbę, która przyda mi się do noszenia butów na treningi.






Ok, można powiedzieć, że nie są super zgrabne czy super piękne, ale:
a) serio? zgrabne buty w rozmiarze 41? i tak nic nie ukryje że mam kajaki zamiast stóp
b) na wyprzedażach mamy ograniczony wybór, a ja nie lubię łazić po sklepach i z nerwów zaczynam się robić agresywna
c) w sumie nie idę na wybieg więc mam to gdzieś :)

A jak to wygląda u Was? Inwestujecie w oryginalne stroje i buty na treningi? Czy firmówki przeznaczone do sportu są lepsze niż ciuchy no-name?

poniedziałek, 3 września 2012

Włosy też lubią zakupy :)

Kupowanie dodatków do włosów nie jest u mnie czym normalnym. Zazwyczaj przez X czasu używam jednej opaski i tych samych gumek, nawet jeśli są już rozeszły się do granic możliwości. 
Mimo to od czasu do czasu zmuszam się do wyjścia i kupuję coś nowego. Tym razem padło na to:
Gumki w zestawie z Rossmanna - różne kolory ja wybrałam opcję z brązami, które pasują mi do włosów - fajnie się trzymają i utrzymują fryzury. Mam ciężkie i grube włosy więc do utrzymania koka czy wysokiego kucyka potrzebuję dobrych gumek.

Małe recepturki - świetne do różnego rodzaju warkoczyków - paczuszka kosztuje 1-2 złote więc nie płaczę kiedy kolejna pożegna się z życiem.

Kokarda - jak mi się marzyła jakaś większa kokarda! Niestety nie mogę dorwać nic na gumce, więc kupiłam wersję na spince. Myślę, że będzie fajnie wyglądała upięta pod kokiem.

A jak to wygląda u Was? Często kupujecie dodatki do włosów?