środa, 29 sierpnia 2012

Warto wiedziec gdzie kupujesz buty

Staram się być świadomym konsumentem. Wiedzieć, co kupuję i czy jest to warte swoich pieniędzy. Niestety rzadko inwestuję w buty wysokiej jakości. I czasem bardzo tego żałuję. 

Dlatego dziś sobie nie żałuję i napiszę o sklepie do którego już nigdy nie wejdę. 
Źródło

Dlaczego?

W zeszłym roku wiedziałam, że czekają mnie dwa wesela. Chciałam wyglądać dobrze, więc zainwestowałam z czarne szpilki. Wiecie, takie full wypas, klasyczne ale za to wysokie. Tak ze 12 centymetrów. Byłam gotowa umrzeć za świetnie wyglądające nogi :)

Pierwsze wesele było bombowe. Bawiłam się świetnie, dobrze wyglądałam i bardzo polubiłam się z moimi szpilkami mimo, że nie nosiłam ich w normalnych warunkach no i mimo, że były średniej jakości. Ale co poradzić. W końcu kosztowały 130 zł. No cóż. Myślałam, że przecież nie kupiłam najtańszych butów.... Taaaa i co z tego. 

Szukając kreacji na kolejne wesele, przymierzyłam buty i.... okazało się, że jeden z nich skrzypi. Tak. Skrzypi. Okazało się, że prawy but skrzypi kiedy zwiększam nacisk na prawą stopę. Tak jakby szpilka szła do tyłu i przez to klej zaczął się "odzywać". No nic, takie rzeczy się zdarzają pomyślałam. I podrałowałam do sklepu. Z paragonem i wyciągiem, który potwierdzał płatność kartą. Myślałam, że zostanie to uznane, zwłaszcza, że od czasu zakupu minęły niecałe 3 miesiące. Może nie jestem specjalistką w ogarnianiu praw konsumentów, ale wiem, że przy takim czasie wina leży po stronie producenta.

Wszystko pięknie ładnie i co? Otóż w sklepie przyjęto moją reklamację i kazano mi czekać dwa tygodnie na decyzję. No to dupa myślę. Ale ok niech będzie. Ze względu na zbliżające się wesele kupiłam inne szpilki w innym sklepie. Stwierdziłam no trudno. 

I teraz czas na najlepsze: Decyzja o nie uznaniu mojej reklamacji. Dlaczego? Ponieważ stwierdzono, że skrzypienie jest subiektywną opinią klientki. Równie dobrze mogli mi napisać soriii ale jesteś głupia i śmierdzisz. Chyba sobie żarty robią. Serio? "Subiektywne odczucie"? Może jeszcze niech powiedzą, że pewnie słyszę głosy. Co śmieszne, spytałam sprzedawczynię, co uważa na ten temat. Dziewczyna była tak wystraszona, że nie chciała brać w całej sytuacji udziału. Powiłam reklamację, ale nic to nie dało.

Tak naprawdę do tej pory pluję sobie w brodę, że poszłam ze sprawą dalej. Tym dupkom powinno się dostać. Zauważyłam nawet, że nie jestem jedyna. Na forach można znaleźć parę opinii na temat sklepów Street. Wszędzie nie uznają reklamacji.

Na koniec tylko powiem, że chciałam Was ostrzec. Nie mówię, że nie kupicie w tym sklepie ładnych butów. Ale pamiętajcie, że nic nie załatwicie, jeśli coś się stanie z butami. To mogą być pieniądze wyrzucone w błoto...

Obecnie cieszę się ze szpilek zakupionych w sklepie Deichmann. Ok, może nie są one wykonane z najlepszej jakości materiałów, ale wiem, że były tanie i do tego w razie problemów mogę się zgłosić do sklepu. Mojemu tacie spodobały się kiedyś tam buty. Za pierwszym razem przy rozklejeniu je podklejono, a gdy rozeszły się znowu, po prostu zwrócono mu pieniądze. Bez zająknięcia. W końcu takie są jego sprawa jako klienta.

A na koniec foty. Butów, które do mnie "mówią" i buty w których chodzę (a zapłaciłam za nie o połowę mniej niż w sklepie Street).



niedziela, 26 sierpnia 2012

Inspiracja

Źródło
Od czasu do czasu przeszukuję strony w internecie szukając nowych pomysłów na fryzury.
Makijaże omijam, bo po prostu nie umiem się malować. Nie posiadam nawet jednego pędzelka do malowania oczu. No może gdzieś mi się szwęda coś co dostałam razem z cieniem (a ostatni cień kupiłam tak ze 2 lata temu i pewnie kosztował z 5 złotych).
Zupełnie inaczej jest z fryzurami. Tutaj mam ochotę pokombinować. 

Efektem wczorajszego szperania było zainspirowanie się zdjęciem fryzury z kokiem i warkoczykiem z boku. Akurat szłam na urodziny kolegi, które organizowane były z wielkim hukiem, więc nie chciałam wyglądać banalnie. Może to nic wielkiego, ale zawsze wygląda trochę inaczej :) Niestety jeszcze nie umiem wykonać tego perfekcyjnie. Warkoczyk nie był idealnie dobrany, ale zdał egzamin.Ta wersja jest trochę cięższa dla mnie do wykonania niż warkocz z tyłu głowy, ale nie jest niemożliwa. Jeszcze będę nad nią pracować.


sobota, 25 sierpnia 2012

nie taki Essence fajny jak go malują

Dziś czas na coś z działu pielęgnacja, czyli czas napisać post, żeby pozbyć 
się sprzętu. O czym dziś pojojczę? O krążku Essence. Takie dziwne małe, różowe coś. Miało cieszyć, ale nie za bardzo mu wyszło.

Co to jest?
Krążek Essence służy do wygładzania skóry naszych stópek. Ma za zadanie pozbyć się wierzchniej warstwy naskórka tak, abyśmy mogły się cieszyć gładkimi piętami. No i właśnie o to chodzi, że według mnie to chyba nie bardzo... 
 
Może prościej: krążek miał za zadanie być takim ładniejszym pumeksem. Wiecie pumeks często kojarzy się mimo wszystko z bakteriami, które mogą się gromadzić i ciężko je wymyć. Co więcej taki pumeks przecież zbyt ładnie nie wygląda.  Ściera się w mało estetyczny sposób. A czasem nawet sobie pośmierdzi. No masakra po prostu. Ale co poradzić. Ja po prostu wolę taką masakrę :) 

Dlaczego pumeks jest mistrzem dla pięt? 
A no dlatego, że w zależności od siły tarcia możemy sobie tylko wyczyścić pięty lub wyszorować je tak, aby były mięciutkie i milutkie jak pupa niemowlaka. Krążek niestety jest zbyt delikatny. 

U mnie nie jest łatwo. Jako córeczka tatusia odziedziczyłam pięty godne Cejrowskiego. Moje pięty po prostu wymagają porządnego szorowania. I nie ma zmiłuj. Nie pomoże tu krem do stóp, nie pomogą tarki. Tylko pumeks zrobi co do niego należy. Ja wiem wiem są teorie, że im mocniej trę tym bardziej skóra będzie walczyć, ale wierzcie mi, sprawdziłam to. Nawet przy delikatnej pielęgnacji pięty są jak z kamienia. 

Co zrobię w takim razie z krążkiem? 
A zostawię go sobie. Jeszcze się nie zdarł więc będzie nadawał się na wakacyjne wyjazdy. W tym przypadku jest super. Dlaczego? Bo szybko wyczyści pięty i będzie wyglądał estetycznie. Co więcej nie  musimy bać się roznoszenia brudu. Wystarczy go przemyć i mamy piękny kawałek plastiku, który można bez obawy wrzucić do kosmetyczki. W każdym razie na chwilę obecną krążek wędruje pod umywalkę, gdzie pognije czekając na wakacyjny wyjazd.

To co, czas na szybkie podsumowanie:

Plusy sprzętu: 
- tani (kosztuje nie więcej niż 10 zł)
- ładnie wygląda (na bank lepiej niż pumeks:P)
- łatwy do wyczyszczenia

Minusy:
- nie spełnia swojej roli, pięty nie są wygładzone
- niektórym osobom krawędzie szybko się ścierają
- wyślizguje się z ręki, powodzenia dla tych którzy lubią jak im coś ciągle lata po wannie

A jak wygląda sprawa u Was? Stawiacie na pielęgnację stóp, czy raczej nie zwracacie na to uwagi?

sobota, 18 sierpnia 2012

Twister

Hmm dawno nie miałam żadnego odlotu na głowie :) Więc dziś zachęcona inspiracjami znalezionymi na YT prezentuję wam skręt, który wygląda ciekawie i oryginalnie. Warto spróbować .
 

Jak osiągnąć takiego kręciołka? Przysięgam jest superłatwy!
Zaczynamy od dokładnego rozczesania włosów. Będzie nam łatwiej przez to manipulować przy dobieraniu kolejnych pasm.
 Zaczynamy od zebrania włosów z góry. Dzielimy je na dwa pasma, które następnie należy RAZ skrzyżować.
 Po skrzyżowaniu, do każdego z pasm dobieramy trochę włosów i ponownie wykonujemy jeden skręt. Czy już Wam to coś przypomina? Ta fryzura w wykonaniu jest bardzo podobna do warkocza dobieranego.
Czynność wykonujemy do momentu, kiedy zabraknie nam włosów do dobierania.
 Ok. Teraz czas się skupić! Kiedy skończą nam się włosy do dobierania i zostaną nam jedynie dwa pasma robimy coś, od czego zależy czy nasza fryzura po założeniu gumki się utrzyma czy nie. O co chodzi? 

Kiedy zostaną nam jedynie dwa główne pasma, należy każde z nich zawinąć w prawą stronę. Taki skręt widać też na poniższym zdjęciu.
 Kiedy mamy już zawinięte pasma zaczynamy zwijać je razem. Tym razem w lewo. 
 Potem wystarczy tylko zabezpieczyć wszystko gumką i gotowe.

Dobra wiem, jestem najgorszym nauczycielem na świecie. Mimo mojego pokrętnego tłumaczenia nie poddawajcie się i koniecznie spróbujcie wykonać to na własnych włosach!

środa, 15 sierpnia 2012

Laminowanie

Ok. Wkurzyłam się. Na wszystkich blogach czytam o laminowaniu. Powiedziałam sobie, ze to pewnie kolejna rzecz po mieszance naftowo-pichtiowej, która działa na wszystkich tylko nie na mnie. Miałam nie próbować. I co? Oczywiście nie wytrzymałam nawet 2 dni. 

No i znowu to samo. Większość się zachwyca, a u mnie nic. Podobno powinno wyglądać to ładnie na prostych włosach. No cóż, moje są tak proste i toporne, że nic ich nie rusza. Laminowanie też :P

Droga grupo, jak można zauważyć na załączonych obrazkach: efektu laminowania nie widać. Włosy nie są w ani lepszej ani gorszej kondycji (dobrze, że są).



Ps. Nie, nie kombinowałam przy zdjęciach. Na pierwszym zdjęciu włosy są w trochę innym odcieniu ze względu na resztki farby. Ehh czas obciąć włosy.

Dlatego właśnie żelatynę nadal będę wykorzystywać w innym celu. Niedługo napiszę na blogu co z nią można wykombinować.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

To jeszcze nie koniec!

Wyprzedaże w tym roku postanowiły totalnie załatwić mój portfel.
Tym razem trafiłam na torebki z Top Secret. Obie kosztowały po 40 złotych więc po prostu nie mogłam się powstrzymać. Zwłaszcza, że takie właśnie torebki były na mojej liście rzeczy do kupienia. Mała jest idealna na wyjścia do teatru, randki, weselicha czy imprezy. Do tej pory brakowało takiego puzderka.
Większa nadaje się do każdego wyjścia na miasto, kiedy potrzebuję tylko podstawowych rzeczy i jakiejś małej książki, którą będę czytać podczas jazdy środkami transportu. Wiem, że nie nadaje się ona do każdego stroju, ale myślę że spokojnie zastąpi obecną zjechaną już torebkę.
Teraz jeszcze muszę kupić nową torbę na treningi i będę szczęśliwym człowiekiem :)







środa, 8 sierpnia 2012

Zawsze fajnie wygrać rozdanie :)

Ale się wczoraj cieszyłam jak dzieciak! Okazało się, że dotarła do mnie paczuszka z wygraną! Oto co mi się trafiło:


Fajnie czasem coś wygrać. Czuję się teraz taka ważna :)  I cieszy mnie najbardziej lakier. Bałam się kupić niebieski. Mi mało co pasuje na paznokciach przy moich białych (arystokrackich a co!) łapach :) Więc chętnie przetestuję, czy niebieski da radę. A maskę sobie obczaję już za tydzień z koleżanką po basenie. Jeśli wrócę do domu bez wysypki i czerwonej gęby to kto wie, może uznam, że HaM dał radę?

Oczywiście zapraszam Was też na bloga, którego prowadzi Oszka : KLIK. Dziękuję Ci za rozdanie i szybką przesyłkę!

niedziela, 5 sierpnia 2012

Blink blink!

Wyprzedaże prawie się skończyły. Nie oznacza to jednak, że już nic nie znajdziemy w sklepach. Mi udało się upolować w tym tygodniu parę rzeczy. Jak zwykle skupiłam się na poszukiwaniu sukienek, ale i dodatki udało mi się jakieś znaleźć. Oto one:

 No cena jest po prostu śmieszna. A kuleczki zawsze wyglądają dobrze. Moje ulubione to te najmniejsze.
  
 Drugim nabytkiem jest zegarek z Parfois. Dzięki przecenie kosztował mnie ok 55 zł. Wreszcie trafiłam na coś w czym się zakochałam. Zazwyczaj mam problemy ze znalezieniem zegarka, bo kobiece kolekcje zupełnie mi się nie podobają. Ten zegarek typowo kobiecy nie jest i podbił moje serce.
 






sobota, 4 sierpnia 2012

Czas na TAG!

Ostatnio nie mam szczęścia do blogowania. Cierpię na brak czasu, brak aparatu (chociaż jutro już powinien do mnie wrócić!), ale na całe szczęście nie na brak pomysłów. Mimo to odstąpię od zwykłego blogowania. Zostałam oTAGowana przez MissEs więc dziś odpowiadam na pytania :)


1. Jakie są Twoje ulubione lody?

Absolutnie straciatella. Chociaż miałam przyjemność jeść w Mediolanie lody bananowe. Ich smak pamiętam do dziś. Mimo, że trafiam na ten smak czasami, to nie jest to TEN smak.

2. Twój ulubiony owoc?

Chyba banany. Ogólnie lubię owoce, ale banany górą. Są świetne same, z nutellą, masłem orzechowym i jako dodatek do koktajli. Om nom nom nom nom.

3. Japonki, sandały czy baleriny?

Miło mieć wszystko w szafie i zakładać w zależności od humoru :)

4. Jaki lubisz lakier na stopach - french, 1 kolor czy bez lakieru?

Zdecydowanie bezbarwny. 

5. Preferujesz bikini, tankini czy strój jednoczęściowy?

Tankini? Aż musiałam spytać wujka google co to. Bikini, chociaż kiedy chodzę na basen to jednoczęściowy wymiata. 

6. Jak lubisz się opalać - solarium, samoopalacz czy słońce?

Serio? Samoopalacze to smrody jakich mało. A słońce i solarium... widziałyście kolor mojej skóry? Jestem tak blada, że Drakula by się przy mnie zawstydził. Wysoki filtr górą!

7. T-shirt czy top?

Dziwne pytanie. Trochę z typu: Stopa czy ręka. srsly? Ale niech będzie: Normalnie top. Na treningi T-shirt.

8. Spodnie, krótkie spodenki czy spódnica?

Nic z tego. Sukienka.  W szafie przeważają sukienki. To chyba trochę mało zdrowe ale ciiii.... Wierzę, że kiedyś wreszcie zrobię porządek i drążek na ciuchy wreszcie przestanie mi się uginać i urywać pod ciężarem tego wszystkiego.

9. Gładka skóra - golenie, woskowanie czy depilator?

Jaka gładka skóra. Co się będę wstydzić włosów pod pachami :P 
A tak serio wszystko po trochu z przewagą golenia - tak jest po prostu najszybciej.

10. Baseny czy jezioro?

W mieście baseny. Na wyjazdach - cokolwiek. Byle była woda i możliwość pływania!