Tak dzisiaj łażę i łażę i stwierdziłam, że mam dziś trochę spraw do poruszenia. Dlatego postaram się to jakoś zgrabnie i szybko opisać. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Pierwsza sprawa oczywiście musi dotyczyć kosmetyków :)
Znacie serum BIOVAXA?
Niedawno z
MissEs zdecydowałyśmy się za jego zakup. W końcu jakoś trzeba wykorzystać promocję 2 za 1. Es wywiązała się zawodowo z zakupów wyciągając dosłownie ostatnie opakowanie z koszyka :)
Co obiecuje producent?
EFEKT NA WŁOSACH:
- Zmniejszona łamliwość włosów,
- Naturalny połysk i gładkość,
- Włosy odżywione i nawilżone,
- Zahamowane rozdwajanie końcówek,
- Większa elastyczność i sprężystość włosów
- Włosy zdrowsze i mocniejsze.
A jak jest w rzeczywistości?
Przede wszystkim nie nastawiajmy się na super działanie witamin A i E. Nie stanowią one większości w składzie. Mimo to produkt jest wart uwagi, ponieważ faktycznie jego używanie pozytywnie wpływa na kondycję włosów.
Co zauważyłam u siebie?
Widząc po raz pierwszy opakowanie byłam trochę rozczarowana. 15 ml to bardzo mało. Ale okazało się, że pojemność jest ok. Nie jest źle ponieważ serum nie warto używać na całe włosy, a jedynie na końcówki. Dzięki temu wystarczą dwie pomki, aby mieć na palcach odpowiednią ilość produktu.
Jeśli chodzi o włosy, największy problem mam chyba z końcówkami. Są wymęczone przez farbowanie, a do tego dawno ich nie podcinałam. Nie chcę, bo zapuszczam włosy. I tu właśnie świetnie spełnia się opisywane serum. Dzięki niemu końcówki nie wyglądają tak strasznie jak wyglądały. Są gładsze i dają mi złudną nadzieję, że wytrzymają jeszcze trochę bez podcinania :)
Nie będę ukrywać. Serum na działanie doraźne. W momencie odstawienia powróci cała masakra. Myślę jednak, że to dobry sposób dbania o średniej jakości końcówki.
Cena?
Standardowa cena to ok 12-13 zł. Można jednak dorwać je czasami w promocji w SuperPharm i wtedy płacimy te same pieniądze za dwa opakowania.
Czy kupię je ponownie?
Nie za tą cenę. Ale jeśli zabraknie mi tego produktu, a w sklepach będzie kolejna promocja to może się skuszę.
Skład: Cyclomethicone, Cyclopentasiloxane (and) Dimethiconol,
Amodimethicone, Phenyl Trimethicone, Isohexadecane (and)Polyisobutane,
Parfum, Isopropyl Myristate, Glicyne Soja (Soybean) Oil, Carthamus
Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Linoleic Acid, Tocopheryl Acetate,
Retinyl Palmitate, Geraniol.
Drugą sprawą o której chcę powiedzieć jest długi weekend. Mam nadzieję, że miło go spędzacie.
Ja dziś zdecydowałam się na wypad do kina. Wybór padł na norweskich "Łowców głów".
Zdecydowanie polecam! To świetnie zrealizowany kryminał. Warto zobaczyć czasem coś innego niż hollywoodzką papkę :) ( A fankom serialu "Gra o tron" na bank spodoba się fakt, że gra tam odtwórca roli Jaimego Lannistera:)). Mam wrażenie, że to jeden z lepszych filmów jakie możemy zobaczyć w tym tygodniu w kinach.
Trzecim i ostatnim tematem jest jedzenieeee :)
Czasem bardzo brakuje mi tego, co kiedyś robiła babcia. Jej kuchnia kojarzy mi się z potrawami które coraz rzadziej widujemy na naszych stołach. Dziś dla przykładu zdecydowałam się na kopytka. Często kupuję je gotowe w sklepie, jednak to nie to samo co własnoręczna robota.
Kopytka są łatwe w wykonaniu natomiast nikomu nie chce się ich robić ze względu na czas, który trzeba poświęcić na produkcję. Czasem decyduję się na ich zrobienie i wtedy cała rodzina ma radochę. Ale żeby nie było za łatwo oczywiście każdy ma inne żądania co do smaku. Dlatego robimy je na parę różnych sposobów. Króluje przede wszystkim połączenie ze smażoną cebulką. Moim faworytem są jednak kopytka na słodko: z masłem, cynamonem i cukrem.