wtorek, 8 maja 2012

Czym okiełznać rude bestie

Nie ma to jak  chcieć wszystkiego. Jednocześnie chciałabym mieć długie włosy, zwalczyć ich wypadanie, podciąć końcówki, które już średnio wyglądają i jeszcze pofarbować się na nowy kolor. Niestety muszę ograniczyć swoje zachcianki więc stawiam na pielęgnację. 

Jednym z elementów owej pielęgnacji jest odpowiednie szczotkowanie. Często nie przykładam do tego większej uwagi, więc dobrze, że mam sprzęt który nie zniszczy wszystkiego doszczętnie. 


TANGLE TEEZER kupiłam trochę przypadkiem. Kiedy kompletowałyśmy z dziewczynami prezenty na urodziny MissEs, w pewnym momencie powstał pomysł zakupu szczotki. Coś mnie wtedy ruszyło i w ostatniej chwili przed złożeniem zamówienia zamówiłam 2 sztuki. Pomyślałam, że warto spróbować czym to się wszyscy  tak zachwycają. 

Kiedy dotarła do mnie szczotka przez chwilę byłam przerażona. Zobaczyłam kawałek plastiku. Oooo nie, przecie nie za to zapłaciłam 50 zł.... Ale kiedy przeszło co do czego, okazało się, że Tangle Teezer jest naprawdę fajnym sprzętem

Moje włosy nie sprawiają większego problemu. Problemem jestem ja. Czasami nie chce mi się czesać dokładnie, przez co po 2 dniach orientuję się, że na końcówkach stworzyłam jeden wielki kołtun.W takich momentach ta szczotka mnie ratuje. Rozczesuje włosy lepiej niż inne szczotki. 



Tangle Teezer mam już ok. pół roku. Od tego czasu praktycznie nie korzystam z normalnych szczotek, przy których mam wrażenie, że ciągną moje włosy. TT ma wygodny kształt, który ułatwia trzymanie jej  w dłoni podczas szczotkowania. Drobne ząbki sprawnie przeczesują włosy nie niszcząc ich. Nie zauważyłam tez problemów z podrażnieniem skóry głowy. Producent ze swojej strony proponuje wykonywanie masażu skóry głowy przy użyciu TT. Osobiście w żadne masaże się nie bawiłam. Dla mnie szczotka ma być do czesania koniec kropka.

Warto na zakończenie dodać, iż przy używaniu TT mniej włosów zostaje na szczotce. Nie mówię, że ich nie ma. Nie możemy przecież liczyć na cud... Ale ich ilość jest ograniczona, a włosy nie są tak zniszczone, jak potrafią być po kiepskiej jakości szczotce. Jedyne czego żałuję to fakt, iż nie mam podróżnej wersji TT (jeszcze).


9 komentarzy:

  1. bardzo interesujące rady. na pewno skorzystam i będę wpadać tu częściej :)

    + zapraszam do mnie.

    love,
    ann

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię mojego TT i gdybym go nie miała pewnie byłabym już łysa:P

    OdpowiedzUsuń
  3. A w ogóle to chciałam zauważyć że Ty masz najlepsze włosy na świecie i Tobie jest niepotrzebne nic specjalnego bo zawsze wyglądają dobrze:P

    OdpowiedzUsuń
  4. nie bądź tego taka pewna... wczoraj po wypiciu 3 piw stwierdziłam że okolice północy to idealny czas, żeby na leżąco podciąć rozdwojone końcówki :P przysięgam czasem mam ochotę siebie uderzyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. tez ja mam i rowniez robilam post o niej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem czytałam czytałam oczywiście co o niej napisałaś :)

      Usuń
  6. Ja mam panterkowego i od kiedy go kupiłam nie używam nic innego. Z tej radości nawet z grzebienia zrezygnowałam :D świetny jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. panterkowego?! Żartujesz sobie? Kiedy ja szukałam odpowiedniego nie było nic poza standardową czernią, różowym i niebieskim. Ja też chcę panterkę! :)

      Usuń